Aktualności

Stanisław Koguciuk (1933-2021) – artysta, który talent otrzymał od Boga

AktualnościOdeszli od nas

W wieku 88 lat zmarł Stanisław Koguciuk, pławanicki Nikifor, prawdziwy artysta, człowiek o wielkiej radości życia i wielkim sercu, jeden z najbardziej rozpoznawalnych malarzy ludowych Lubelszczyzny. Autor tysięcy obrazów o tematyce pejzażowej, religijnej i humorystycznej, laureat wielu nagród i konkursów, członek Stowarzyszenia Twórców Ludowych.

Stanisław Koguciuk to jeden z ostatnich autentycznych malarzy ludowych. Podkreślają to zgodnie kolekcjonerzy i krytycy sztuki ludowej, etnografowie oraz amatorzy malarstwa naiwnego. Na stałe przylgnęło już do niego określenie „pławanicki Nikifor”, choć w zasadzie niewiele łączyło go z krynickim artystą. Trudno też jednoznacznie zakwalifikować i opisać jego twórczość. Niektórzy badacze przypisują mu miano artysty naiwnego (prymitywnego), inni nazywają go malarzem ludowym, ale są też i tacy, którzy próbują znaleźć w jego pracach elementy zarówno jednego, jak i drugiego nurtu tej dziedziny twórczości plastycznej. Jedno jest pewne. Stanisław Koguciuk był jednym z najbardziej znanych i rozpoznawalnych współczesnych twórców ludowych. Sam podkreślał, że malowanie to całe jego życie, że gdyby dostał do wyboru worek ze złotem i worek z farbami, to na pewno wybrałby farby…[1] Rzeczywiście malarstwo wypełniało całe życie tego bardzo skromnego i niezwykle pracowitego artysty. W ciągu swojej niespełna pięćdziesięcioletniej działalności artystycznej namalował ponad dwadzieścia tysięcy obrazów. Malował z wyobraźni, głównie na wystawy, na konkursy tematyczne, dla kolekcjonerów i zwykłych klientów, od których zamówienia zapisywał na kartkach podczas targów i jarmarków, a gotowe, jeszcze mokre, prace wysyłał pocztą. W czym tkwi fenomen tej popularności? Nawet sam artysta nie potrafił tego zrozumieć i wyjaśnić, choć nie ukrywał, że przynosi mu to ogromną radość i satysfakcję.

Urodził się 1 maja 1933 roku na Wołyniu w miejscowości Jankowce (obecnie Ukraina), w rodzinie rzymskokatolickiej. Już jako sześciolatek pasł krowy. W pamięci utkwiła mu jednak inna scena z dzieciństwa: co niedzieli w wieku 6 lat matka prowadziła mnie cztery kilometry do Ostrówek do kościoła. Kupiła mnie pantofelki, ale do kościoła szedłem z matką boso. Matka pantofle niosła na ramieniu, a ja też niosłem pantofelki na ramieniu. Pod kościołem wycieraliśmy nogi w trawę i obuci wchodziliśmy do kościoła. Po wyjściu z kościoła braliśmy pantofle na ramię i boso wracaliśmy do domu.[2] Przed wojną przyszły malarz zdążył ukończyć tylko pierwszą klasę szkoły podstawowej. W 1945 roku jego rodzina osiedliła się w Pławanicach, małej wsi w powiecie chełmskim na Lubelszczyźnie. Po wojnie Stanisław kontynuował swoją edukację. Jak sam podkreślał, był dobrym uczniem, dlatego dość szybko ukończył kolejne trzy klasy. W Kamieniu uczęszczał do klasy piątej, by potem (znów w Pławanicach) zakończyć naukę na poziomie podstawowym. Świadectwo szkoły podstawowej uzyskał dopiero w wieku trzydziestu lat. W Ciechanowie i w Legionowie odbył roczną służbę wojskową. Tam też zdobył zawód zduna. Po powrocie z wojska zaczął stawiać piece, zajmował się tym przez kolejne pięćdziesiąt lat. W 1960 roku ożenił się z Anielą Brzozowską, panną pochodzącą z Rudy Solskiej (powiat biłgorajski). Wspominając swoją żonę, zawsze powtarza, że imię Aniela bardzo do niej pasowało, bo naprawdę była aniołem. Mieli dwoje dzieci: syna Adama i córkę Krystynę.

Przygodę z malarstwem rozpoczął dopiero pod koniec lat sześćdziesiątych. Jego pierwsze prace powstawały na rękawach obciętych od koszuli, sprzedawał je na targu w Chełmie. Po latach z niepohamowaną radością, ale i z pewną wdzięcznością opowiadał o kilkuletniej dziewczynce, której uwagę przykuł stojący między warzywami namalowany pejzaż, który chwilę później otrzymała od autora w prezencie. Stała się ona tym samym pierwszym krytykiem jego twórczości, inspirując go do dalszej pracy. Od tego momentu artysta postanowił doskonalić swój warsztat.

Nawiązał kontakt ze znanym chełmskim malarzem – Julianem Bajkiewiczem (1904-1990) – przy którym nauczył się gruntować obrazy, by nie wchłaniały zbyt dużo farby. Początkujący wówczas malarz podpatrywał go przy pracy, pamiętał, że zawsze malował w białym fartuchu. Trudno powiedzieć, czy ta znajomość wpłynęła w jakiś sposób na twórczość pławanickiego malarza. Bajkiewicz malował architekturę chełmską, panoramy miast, zabytkowe kościoły i miejskie zaułki. Tworzył także wizje często odrealnione.

Jagoda Barczyńska – wieloletni opiekun artystyczny i kolekcjoner jego prac – podkreśla, że lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte to czas, który sprzyjał rozwojowi talentów młodych artystów, „cechowała je mnogość konkursów, kiermaszy, przeglądów, a muzea i galerie, domy kultury, stowarzyszenia mające w swym statucie promocję kultury ludowej, prześcigały się w organizowaniu wystaw prezentujących wyroby sztuki nieprofesjonalnej. Wszystko to skutecznie zachęcało wiejską społeczność do podejmowania prób kreacji artystycznej”[3]. Stanisław Koguciuk doskonale wykorzystał okres prosperity. Malował coraz więcej.

Na początku lat siedemdziesiątych jego obrazy po raz pierwszy zostały zaprezentowane na wystawie zbiorowej w Chełmskim Domu Kultury. Podczas jednego z wernisaży poznał innego malarza samouka – Seweryna Odrzywolskiego (1900-1994), z którym wymieniał spostrzeżenia na temat malowania zwierząt. Kolejne lata przynosiły już tylko sukcesy, które przyczyniały się do stopniowego wzrostu popularności.

W latach osiemdziesiątych artysta przystąpił do Izby Rzemieślniczej i przez sześć lat prowadził własny zakład malarstwa na tkaninie, choć tak naprawdę malował głównie na płycie. Sam dostarczał prace do wielu sklepów rzemieślniczych, znajdujących się w pobliskich miasteczkach, jeździł m.in. do Chełma, Hrubieszowa, Włodawy, Łęcznej, Zamościa i Izbicy. Na brak zamówień nie narzekał.

W roku 1988 został zweryfikowany przez komisję do oceny dzieł sztuki działającą przy Ministerstwie Kultury i Sztuki, otrzymując bezterminową legitymację artysty plastyka w dyscyplinie malarstwa i myślę, że ten fakt sam Koguciuk uważał za swój największy sukces.

Pewnym przełomem w jego twórczej działalności był rok 1996 i udział w Międzynarodowym konkursie Satyrykon w Legnicy, w którym artysta przedstawił do oceny swoje niewielkie obrazki humorystyczne opatrzone krótkim tekstem korespondującym z namalowaną scenką rodzajową. W konkursie tym był nagradzany jeszcze dwukrotnie. Humory, nazywane też obrazkami do śmiechu, stanowiły w twórczości Koguciuka grupę tematyczną, która wyraźnie wyróżniała go spośród artystów naiwnych, powodując, że znacznie wykraczał on poza ramy określające profil twórcy ludowego. Nic więc dziwnego, że to właśnie te prace były najczęściej i najliczniej prezentowane na wystawach. Wśród nich można wydzielić kilka grup tematycznych: matrymonialne, małżeńskie, wojskowe, polityczne i in. Artysta w tych pracach w zabawny i ironiczny sposób pokazywał kondycję współczesnej polityki, trafnie komentował bieżące wydarzenia, ośmieszał ludzkie zachowania i stereotypowe myślenie. Humory są dowodem na to, że pławanicki Nikifor był wnikliwym i niezwykle bystrym obserwatorem i komentatorem różnych sfer życia, do wielu spraw wyraźnie zdystansowanym, w inne mocno zaangażowanym. W tych pracach najpełniej wyrażała się jego pogodna osobowość oraz wyjątkowe poczucie humoru.

Przy pracy podpatrywał go syn Adam, który – wykradając mu farby – pierwsze swoje próby malarskie wykonywał na płocie. Bardzo szybko jednak i on zaczął odnosić sukcesy. Jako dwunastolatek zdobył pierwszą nagrodę na konkursie w Legnicy. Potem wielokrotnie razem z ojcem brał udział w konkursach. W ich twórczości można wskazać wiele cech wspólnych i sporo podobnych tematów. Z czasem jednak Adam wypracował własny styl.  Jego obrazy są bardzo sugestywne i symboliczne, w zupełnie odmiennej tonacji kolorystycznej.

W 2000 roku Stanisław Koguciuk został przyjęty do Stowarzyszenia Twórców Ludowych i odtąd stał się częstym gościem tej organizacji, podjął też współpracę z Galerią Sztuki Ludowej STL, w której do końca swojego życia prezentował swoje nowe pomysły malarskie. W zbiorach STL znajduje się obraz, który malarz z Pławanic przedstawił do oceny komisji weryfikacyjnej. Ciekawostką jest to, że jest to praca dość pokaźnych rozmiarów 123,5 cm x 106 cm (najprawdopodobniej nigdy więcej nie malował na takim formacie). Obraz przedstawia wiejskie podwórko z chałupą przy której siedzi dwoje ludzi, a obok w piaskownicy bawią się dzieci.

O wartości i walorach artystycznych jego prac świadczą wysokie nagrody, które wielokrotnie zdobywał w Konkursie na Sztukę Religijną, ogłaszanym przez Civitas Christiana w Kielcach oraz w Ogólnopolskim Konkursie Malarstwa Nieprofesjonalnego im. Ignacego Bieńka w Bielsku-Białej. Jego obrazy były wielokrotnie doceniane na przeglądach twórczości ludowej w Krasnymstawie, a także podczas Targów Sztuki Ludowej w Kazimierzu Dolnym.[4]

W 2012 roku z rąk Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego otrzymał prestiżową Nagrodę im. Oskara Kolberga „Za zasługi dla kultury ludowej”. Wieść o skromnym malarzu ludowym z Lubelszczyzny bardzo szybko rozeszła się wśród miłośników tego rodzaju twórczości. Pod koniec 2013 roku Muzeum Mazowieckie w Płocku wydało pierwszy monograficzny album dokumentujący twórczość pławanickiego Nikifora. Redakcją merytoryczną publikacji zajęli się Magdalena Lica-Kaczan oraz Grzegorz Piaskowski. Wydanie albumu poprzedziła wystawa zatytułowana „Humorem malowany świat Stanisława Koguciuka”, którą prezentowano w 2012 roku w Spichlerzu płockiego muzeum.

Rok później prace Stanisława Koguciuka zaprezentowano na kolejnej indywidualnej wystawie zorganizowanej podczas Jarmarku Jagiellońskiego w Galerii Gardzienice w Lublinie. Ekspozycja, na której znalazło się 77 obrazów artysty z różnych okresów twórczości, przyciągnęła tysiące zainteresowanych.

W 2016 roku można było oglądać jego obrazy na pierwszej tematycznej wystawie w Galerii Sztuki Ludowej STL. Pokazano na niej dwadzieścia sześć prac o tematyce religijnej, część z nich została namalowana specjalnie na tę okazję (Zwiastowanie, Chrzest Jezusa, Rozmnożenie chleba, Umywanie nóg apostołom, Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny).

Obecnie jego prace znajdują się w zbiorach Muzeum Lubelskiego w Lublinie, Muzeum Ziemi Chełmskiej w Chełmie i w Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego we Włodawie. Można je oglądać także w Muzeum Etnograficznym w Warszawie i w Toruniu, a także w Muzeum Śląskim w Katowicach. Znaczna część jego obrazów trafiła jednak do zbiorów prywatnych kolekcjonerów w kraju i zagranicą.

Popularność Stanisława Koguciuka zataczała coraz szersze kręgi. W 2014 roku Telewizja Lublin wyemitowała cykl reportaży pt. „Ja zostaję” o osobowościach ze świata filmu, teatru, muzyki, plastyki, którym udało się odnieść sukces w Polsce, a nawet na świecie, a które postanowiły pozostać na Lubelszczyźnie, w regionie, w którym żyje się trudniej. Bohaterem jednego z odcinków był Stanisław Koguciuk. Na pytanie „Kto człowiekowi daje talent?”, artysta odpowiedział bez wahania „Toż Pan Bóg daje talent”. W programie pokazano skromną codzienność malarza i jego wielką osobowość, która przyciąga nie tylko miłośników sztuki, ale także ludzi ze świata mediów, kultury, biznesu i polityki. Każdy z nich chciał mieć choć jedną jego pracę, w przekonaniu, że jest ona tak naprawdę cząstką samego artysty. Nie bez powodu jego obrazy nazywa się po prostu „koguciukami”.

Tragiczna śmierć syna Adama, którą artysta bardzo przeżył oraz splot innych smutnych wydarzeń rodzinnych sprawiły, że pod koniec 2014 roku pan Stanisław podupadł na zdrowiu, co na pewien czas wyłączyło go z pracy twórczej. W tym czasie wielokrotnie rozmawialiśmy przez telefon.  To, co najbardziej mnie wówczas w nim urzekło, to uderzający spokój i jego prosta, ale jakże szczera postawa oparta na bezgranicznym oddaniu się Bożej Opatrzności. Mimo wielu przeciwności losu nie stracił wiary w sens życia, zapału do pracy i…poczucia humoru. W jednej z rozmów telefonicznych, przeprowadzonych wiosną 2015 roku, z właściwym tylko sobie ironicznym dystansem tak żartował: 31 grudnia 2014 roku umarłem. Stanąłem przed Świętym Piotrem a on do mnie mówi: W niedobry czas Stanisławie umarłeś. Do nieba masz za dużo grzechów, ażebym ja ciebie przepuścił przez bramę, a do piekła nie mam w tej chwili już wolnych miejsc, bo mamy tutaj w piekle bezpłatne ogrzewanie i każdy na zimę chce do piekła, ażeby nie palić w piecu. Wracaj na ziemię namalować jeszcze trochę obrazów. I tak się stało…

Czas ofiarowany nie został przez artystę zmarnowany. Zamieszkał u córki w Chełmie. W niewielkim pokoiku powstawały kolejne obrazy, nie brakowało nowych tematów (Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej, Nam już zachodzi słońce, Piłsudski na kasztance) a te najbardziej popularne otrzymywały nowy anturaż – wielobarwne ramki z kwiatów, zastępy aniołów itp. Bacznie obserwował też to, co dzieje się wokół a trafne refleksje przekładał na humorystyczne scenki przedstawiane na niewielkich formatach (Tolerancja, Koronawirus), namalował też serię prac inspirowanych ludowymi makatkami (Gości z nieba nam potrzeba, bez aniołów wielka bieda, Gdzie miłość i zgoda panuje… i in.). Cieszył się każdą namalowaną pracą. Mimo braku sił uczestniczył w targach, jarmarkach, malował na konkursy, realizował liczne zamówienia. Przygotowywał serie prac na wystawy. Starał się o nikim nie zapomnieć, choć grono miłośników jego malarstwa stale rosło.

W lipcu 2021 roku w Pławanicach zorganizowano benefis artysty. W plenerowej uroczystości przygotowanej głównie przez okolicznych mieszkańców wzięły udział lokalne władze, rodzina, przyjaciele, twórcy ludowi. Sam Stanisław Koguciuk, ze względu na stan zdrowia, nie mógł wziąć udziału w wydarzeniu. W jego imieniu statuetkę za całokształt pracy artystycznej przyznaną przez wójta gminy Kamień odebrała córka Krystyna.

Od dwóch lat pan Stanisław żył nadzieją powrotu do rodzinnej wsi. Powstaje tam dom, w którym artysta miał mieć swoją pracownię. Niestety to marzenie się nie spełni…

Stanisław Koguciuk zmarł 13 listopada. Malował do końca, do końca też zachował pogodę ducha, do końca żartował i dziwił się swojej popularności. Komedia, komedia… powtarzał podczas ostatniej naszej rozmowy telefonicznej. Szkoda, że już nigdy nie będziemy mogli wspólnie zadziwiać się tym światem i fenomenem jego twórczości.

                                                                       Katarzyna Kraczoń

 

Biografię Stanisława Koguciuka opracowano w oparciu o rozmowy przeprowadzone z artystą, materiały zgromadzone w teczce osobowej, znajdującej się w archiwum Stowarzyszenia Twórców Ludowych, a także na podstawie dostępnych opracowań i wspomnień.

 

[1] Zapisane kursywą cytaty to fragmenty rozmów zarejestrowane przez autorkę w latach 2009-1016. Nagrania znajdują się w jej prywatnym archiwum.

[2] Tekst własnoręcznie napisanego życiorysu znajduje się w teczce osobowej artysty, archiwum STL. W tekście zachowano oryginalną pisownię.

[3] J. Barczyńska, Dialog artystów nieuczonych, www. atlas sztuki.pl/pdf/koguciuk-uscimiak.pdf, dostęp 22 kwietnia 2016 r.

[4] Szczegółowy wykaz nagród i odznaczeń jest osobnym opracowaniem w niniejszym katalogu.