Twórcy ludowi - Oddział Krakowski - Władysław Rutkowski (1916–1995)

Władysław Rutkowski (1916–1995)

Poezja Proza Oddział Krakowski

Władysław Rutkowski – poeta, prozaik, publicysta, działacz ludowy, spółdzielczy i oświatowy – urodził się 4 kwietnia 1916 roku we wsi Grobla (gm. Drwinia, pow. bocheński). Jego rodzice Jan i Zofia (z domu Paluch) prowadzili pięciomorgowe gospodarstwo. W 1929 roku przyszły pisarz ukończył pięcioklasową szkołę powszechną w Grobli, a w 1930 zdał egzamin do III klasy Państwowego Gimnazjum im. Kazimierza Wielkiego w Bochni. W. Rutkowski wcześnie rozpoczął działalność polityczną. W 1935 roku wstąpił do Stronnictwa Ludowego. Nie zaniedbał przy tym nauki, w 1936 roku zdał maturę i rozpoczął studia latynistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Trudne warunki materialne zmusiły go wszakże do zrezygnowania ze studiów na I roku. W 1938 roku powrócił do rodzinnej wsi, gdzie rozwinął działalność samokształceniową w miejscowym kole ZMW „Znicz”. Przy pomocy miejscowego nauczyciela Piotra Błąkały prowadził teatr amatorski i przyczynił się do założenia wiejskiej biblioteki. Sam utrzymywał się z prowadzenia sklepu.

Wybuch wojny zastał go w Grobli. W maju 1940 roku wstąpił do ZWZ, został kolporterem prasy podziemnej na terenie Małopolski, w jego domu znajdował się punkt przerzutowy wydawnictw chłopskich. Następnie znalazł się w szeregach BCh. W pierwszych latach po wojnie rozwinął działalność w licznych miejscowych organizacjach. Początkowo należał do Polskiego Stronictwa Ludowego, następnie zorganizował koło Stronnictwa Ludowego w Grobli i został jego prezesem. Po scaleniu w 1949 roku ruchu ludowego przystąpił do Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, obejmując funkcję przewodniczącego Gminnego Komitetu w Drwini i wiceprzewodniczącego Zarządu Powiatowego w Bochni. W okresie 1958–1974 mieszkał w Krakowie, gdzie przeniósł się z powodów rodzinnych. W 1959 roku wznowił aktywność literacką, a po pewnym czasie doszło do jego „dorosłego” debiutu, gdy na łamach „Tygodnika Kulturalnego” zamieszczono liryk Do mojej muzy, a „Zielony Sztandar” ogłosił wiersz Chciałbym napisać – teksty wyrażające credo poetyckie autora. Z kolei „Chłopska Droga” chętnie drukowała nadsyłane teksty satyryczne. Odnosił także sukcesy w przedsięwzięciach pamiętnikarskich. W rozpisanym przez „Tygodnik Kulturalny” konkursie „Ze wsi do miasta” otrzymał II nagrodę (1967) i wyróżnienie (1969). Wyróżnienie przyznano poza tym pracy ocenianej w cyklu wspomnieniowym „Zarzewia” pn. „Mój dzień powszedni” (1973).

Po powrocie do Grobli, postanowił reanimować podupadającą kulturę wiejską i założył w swojej miejscowości amatorski kabaret „Oset”, dla którego pisał utwory satyryczne i scenariusze przedstawień. Był pomysłodawcą i redaktorem wydawanych w Grobli jednodniówek („Grobelskie Pogwarki”, „Wiśliska”). Zainicjował zjazdy „groblaków”. Został członkiem Zarządu Oddziału Krakowskiego Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych. Jego teksty literackie, publicystyczne i felietony m.in. publikowały: „Biuletyn Informacyjny Stowarzyszenia Twórców Ludowych”, „Chłopska Droga”, „Gazeta Krakowska”, „Gromada – Rolnik Polski”, „Twórczość Ludowa”, „Tygodnik Kulturalny”, „Wieści”, „Zarzewie”, „Zielony Sztandar”, „Życie Literackie”. Utwory literackie weszły również w skład antologii i edycji pokonkursowych: Mojej rodzinnej wsi, wybór, oprac. i wstęp H. Cyganik, Kraków 1984; Ojczyzna, wybór, oprac. i posłowie S. Weremczuk, Lublin 1987; Wieś tworząca, wybór, słowo wstępne i oprac. A. Brzozowska-Krajka, t. 8, Lublin 1990; Zolnik. Fraszki ludowe, wybór i wstęp S. Aleksandrowicz, Lublin 1990; Odejdę a po mnie pieśń zostanie. Wydawnictwo pokonkursowe XXXV edycji Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Jana Pocka, wybór, oprac., komentarze, zestawienia D. Niewiadomski, oprac. prozy M. Wójcicka, Lublin 2006. Ukazały się też tomiki autorskie poety: Matczyny ogródek, [wybór E. Porębska-Kubik, jako wstęp autobiografia W. Rutkowskiego], il. W. Szczygieł, Kraków 1992; Słowo po słowie, wybór, oprac. i wstęp D. Niewiadomski, Lublin 1993 oraz Na ojcowiźnie.

W 1980 roku W. Rutkowskiego przyjęto do Stowarzyszenia Twórców Ludowych, był członkiem Zarządu Oddziału Krakowskiego STL. W ogłaszanym przez STL Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Jana Pocka uzyskał dwukrotnie I nagrodę w poezji (1983, 1984), II w prozie (1981, 1983, 1988), III w poezji (1985) i wyróżnienia w poezji (1982, 1989). W organizowanym także przez STL ogólnopolskim Turnieju Jednego Wiersza zdobył I nagrodę (1989), III (1987) i wyróżnienie (1982), a w Konkursie Poetyckim im. Stanisława Buczyńskiego otrzymał wyróżnienie (Zamość 1987). Ponadto wziął udział w części artystycznej, towarzyszącej obchodom dwudziestolecia STL (Muzeum na Zamku, Lublin 1988). Występował w I Programie Polskiego Radia („Kiermasz pod kogutkiem”) i audycjach Polskiego Radia Kraków. Za działalność społeczno-kulturalną uhonorowano go Złotym Krzyżem Zasługi (1957), Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1974), Złotą Odznaką za Zasługi dla Ziemi Krakowskiej (1975), odznaką Zasłużony Działacz Kultury (1981) oraz medalem pamiątkowym Za zasługi dla Ruchu Ludowego (1985).

W. Rutkowski wypowiadał się w języku literackim i gwarze znamiennej dla okolic Krakowa. Swoją poezję określał jako „klasyczną”, nie stronił od rymów i trudnych form gatunkowych, np. sonetu. Niekiedy sięgał do wiersza „białego”. Jest m.in. autorem liryków autobiograficznych, miłosnych, autotematycznych, elegijnych, tekstów satyrycznych, fraszek, poematów, scenariuszy kabaretowych, opowiadań, gawęd i felietonów. W domowym archiwum znajduje się obszerny dziennik, który powstawał przeważnie podczas pobytu pisarza w Krakowie i dotyczy m.in. przeżyć wyniesionych z rodzinnej wsi.

O docenianiu poezji W. Rutkowskiego świadczy chociażby publikacja jego wierszy wspólnie z lirykami Stefana Gołębiowskiego i Stanisława Neumerta na łamach „Tygodnika Kulturalnego” w kolumnie „Nasi poeci”. W pełni identyfikował się z twórczością ludową, gdyż pisał „ze wsi, o wsi i dla wsi”. Wierzył w moc słowa pisanego i drukowanego. Chciał pozyskiwać chłopskich czytelników, budzić ich pasje lekturowe. Opowiadał się za wprowadzaniem tematyki, interesującej aktualnie wiejskie środowisko. Był przekonany, że estetyka „prostoty”, autentyczność, prawda i przejrzystość myślowa tworzą kanon postulowanej przez niego liryki. Dlatego opowiada się za używaniem form i języka przystępnego dla mieszkańców wsi. Pragnął, żeby jego wiersze służyły odbiorcom, którym obca jest poezja przeintelektualizowana.

Bo ja swe wiersze układam dla ludzi,
co dusze moją proste jak źdźbło żyta
i chcę ich czasem, gdy się zbyt utrudzą,
skrzepić poezją jak rosą przedświtu. […]
A nie potrafię pisać dla wybranych,
dla których słowa proste są zbyt proste, […]
I nie chcę dawać swych wierszy smakoszom,
co więcej przypraw żądają niż treści; […]8.

Warto też wspomnieć, że W. Rutkowski cenił współczesnych poetów ludowych, szczególnie Jana Pocka (1917–1971), a innym wybitnym pisarzom z tego kręgu – Stanisławowi Buczyńskiemu (1912–1982) i Marii Kozaczkowej (1910–1982) poświęcił przejmujące wiersze elegijne.

W liryce twórcy groblańskiego dużo jest osobistej perspektywy wyrazu. Poeta w nader szczerych wierszach autobiograficznych przedstawia koleje własnego życia. Mówi o dzieciństwie i młodości, kreśli pełne serdeczności portrety rodziców. Z drugiej strony niemało miejsca poświęca swojemu wiekowi sędziwemu, akcentując dolegliwości chorobowe i osamotnienie. Na pograniczu liryki osobistej i liryki „roli” sytuują się natomiast erotyki.

Często w tej poezji spotykamy utwory sięgające w przeszłość, zawierające obrazy dawnego życia chłopskiego. Tamte lata, mimo surowych warunków egzystencji, przypominane są na ogół z sentymentem. Co więcej, niekiedy w opozycji do współczesnej wsi, której autentyzm zatraca się zdaniem twórcy w zdobyczach cywilizacyjnych. W sumie, autor utożsamia się jednak z obecną przestrzenią życia. Powiadamia o silnej więzi z ojcowizną i ziemią rodzinną. Zajmuje nawet postawę kultową wobec swojej „małej ojczyzny”, którą postrzega zarazem jako integralny obszar Polski.

A ja nie będę pisał o Warszawie,
Choć się jej kłaniam z szacunkiem najszczerszym:
Inni niech głoszą jej wielkość i sławę,
Bo ja o Grobli muszę pisać wiersze. […]

Tu mi ojczyzna najbliższa, najpierwsza,
Tu moja Polska na polach i w sadach,
O niej skowronki śpiewają mi wiersze,
O niej wiatr drzewom co dzień opowiada. […]

Polska to Grobla: to Wisła i Strumień,
To las i łąki, to pola i domy,
Niebo w obłokach, słońca jasny promień
I deszcz wieczorny, gdy w gałęziach szumi10.

Ważną kategorią okazuje się w poezji Rutkowskiego chłopskość. W wielu wierszach widzimy przyjmowanie stanowej ideologii i aksjologii oraz nobilitowanie wsi. Występują bohaterowie polskiego ludu, przede wszystkim Wincenty Witos. W wierszowanych bajkach, zgodnie z regułą tego gatunku, pod wizerunkami zwierząt i roślin kryje się człowiek i jego ułomna natura, a wydźwięk tych tekstów jest na wskroś moralizatorski. Fraszki mają zazwyczaj charakter uniwersalny. Występują refleksje nad relacjami między słowem a czynem, autor zajmuje się odwiecznym konfliktem między „młodymi” a „starymi”, weryfikuje wartości, zastanawia się nad pozornością i autentycznością ludzkich działań. Utwory satyryczne utrzymane są przeważnie w formie melicznej, bliska jest im stylistyka pieśni i przyśpiewki ludowej, a niekiedy zostały napisane pod popularne ówcześnie melodie.

Programy kabaretowe (Groch z kapustą 1980, O mnie się nie martw 1980, To i owo przed odnową 1980, Stare i nowe 1981) składają się z monologów, wypowiedzi zbiorowych, skeczy i piosenek, połączonych partiami „narratora” („recytatora”, „zapowiadacza”). Zwraca uwagę „klamrowa” kompozycja. Programy rozpoczynają się od autoprezentacji, w których zespół przedstawia założenia i cele inscenizacji. Spotykamy m.in. deklaracje, że chodzi o ujawnianie i wykpiwanie zła, co pozwoli oczyścić „dom z brudów”. Kabaret ma również pobudzać aktywność społeczną, propagować kulturę ludową i zdjąć w ten sposób z chłopskości stygmat „wstydu” (prymitywizmu). W finałach występują z kolei utwory, wyrażające zachwyt nad rodzimą Groblą. Popularność kabaretu i nośność treści zwiększało przy tym podanie wielu tekstów w takt znanych piosenek (Karuzela, karuzela; Nie kochać w taką noc, to grzech; Zakochani są wśród nas; Złoty pierścionek). Autor sięgał też do konwencji pieśni dziadowskiej oraz do melodii pieśni ludowych (Pognała wołki na bukowinę) i biesiadno-weselnych (Głęboka studzienka, Siadła pszczółka na jabłoni).

W prozie zaznacza się psychologizacja postaci, połączona z rozważaniami nad losem człowieka i uświadomieniem wpływu warunków bytowych na konkretne życie. Występuje częsta u pisarza opozycja: wieś – miasto, ujawnia się tęsknota za rustykalną naturą.

Publicystyka odnosi się do sytuacji wsi polskiej w latach 70. i 80. XX w. Autor odnotowywał wzrost dobrobytu, ale zarazem zauważał duży koszt postępu, zwłaszcza szerzenie się dwuzawodowości, zawężającej życie do trybu: dom – praca w przemyśle – własne gospodarstwo. Niszczyło to – zdaniem twórcy – tradycyjne wartości, niwelowało chłopską podmiotowość, poczucie wspólnoty i stare zwyczaje. Pisarz ubolewał także z powodu zaniku pasji społecznikowskiej, zapaści czytelniczej i stopniowego uwiądu kultury ludowej: „[w] moim osobistym przekonaniu, kultura ludowa jest na co dzień mordowana. Przecież kultura ludowa to nie tylko szopka i cepeliada, ale także ogólny kształt codziennego życia na wsi. I coś w tym życiu się psuje. Na wsi był zawsze szacunek dla ludzi starszych, dzisiaj tego nie ma, minęło. Zanikają cechy chłopa, które towarzyszyły kulturze chłopskiej przez wieki. Zanikają cechy witosowskie, realizm, godność, solidność. Jeszcze chyba tylko poszanowanie pracy na wsi zostało nie zmienione. Należy zwrócić uwagę, żeby […] podtrzymywać tradycje kultury ludowej, […] nie pozwolić, aby wyparły ją wzory z zewnątrz”1.

W takiej sytuacji istotną rolę w ochranianiu, wspieraniu i propagowaniu tradycyjnej kultury ludowej przypisywał Rutkowski „swojemu” Stowarzyszeniu Twórców Ludowych, co poświadcza pełna pasji wypowiedź polemiczna, którą wygłosił w 1984 roku jako delegat na Kongres ZSL2.

W połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku pisarz doznał ciężkiego wylewu. Doznane nieszczęście zmniejszyło wprawdzie sprawność literacką Rutkowskiego, ale nie zahamowało jego twórczości, nie ograniczyło zdolności artystycznych ani chłonności intelektualnej. Powstające po wylewie wiersze stały się natomiast jeszcze bardziej dojrzałe myślowo, pogłębione refleksyjnie i zyskały szerszy wymiar egzystencjalny. Ukazują sytuację człowieka po powrocie z „tamtej strony”, niejako „nowo narodzonego”. Oddają szczerze i wnikliwie psychofizyczne stany pochorobowe.

Aktywność kulturowo-społeczna W. Rutkowskiego budziła uznanie w lokalnym środowisku. .Jawił się jako „rycerz wiejskiej tradycji i kultury ludowej w nadwiślańskiej Grobli”3 oraz „misjonarz” ziemi groblańskiej, „stał się wielkim symbolem i dumą Grobli”4. Zmarł 9 sierpnia 1995 roku, a zawiadamiająca o tym klepsydra świadczy o olbrzymim szacunku żywionym wobec niego w macierzystej społeczności: „[p]rzeżywszy 79 lat […] zmarł szanowany na ziemi krakowskiej działacz ludowy, ceniony poeta, wychowawca wielu pokoleń grobloków. […] sławił piękno ziemi rodzinnej, znojną pracę chłopa, ukazywał jego ciężki los. Pięknie opisał mądrość i wielkie serce swojej matki i ojca jako symboli polskiej chłopki i polskiego chłopa. Wrażliwy na otaczający go świat, wyśmiewał egoizm, głupotę i tępił niesprawiedliwość. Dziękujemy Ci Władku za wszystko co dla nas uczyniłeś, za wiedzę, którą nam przekazałeś, za wskazanie drogi, jaką należy iść przez życie. Grono przyjaciół”5.

Na łamach jednodniówki groblan „Wiślisko” (1995, nr 5) w formie ostatniego pożegnania opublikowano przy tym kilka wierszy Zmarłego. Pogrzeb odbył się 12 sierpnia 1995 roku, Władysław Rutkowski spoczął na cmentarzu parafialnym w Grobli.

W 2015 roku uroczyście obchodzono w gminie Drwinia dwudziestą rocznicę śmierci Pisarza. W maju zorganizowano konkursy recytatorskie jego poezji – Gminna Biblioteka Publiczna w Grobli dla uczniów szkół podstawowych („Tu się zaczął dźwiękiem i barwami mój świat”), a Biblioteka Publiczna w Mikluszowicach dla szkół gimnazjalnych („W równianki zbieram słowa proste”). Z kolei 20 czerwca w Domu Kultury w Grobli miało miejsce spotkanie upamiętniające Rutkowskiego, na którym wspomnieniami o przyjacielu dzielił się Józef Klasa, a młodzież z Zespołu Szkół w Grobli zaprezentowała okolicznościowy program artystyczny.

Tekst: Donat Niewiadomski

Przypisy
1 W. Rutkowski, Jeszcze nie zginęła, „Tygodnik Kulturalny” 1984, nr 15.
2 W. Rutkowski, Wystąpienie w dyskusji na spotkaniu konsultacyjnym przed Kongresem ZSL, „BISTL” 1984, nr 28, s. 5–6 [tytuł tylko w spisie treści].
3 M. Pajdak, Przypisany do roli „drożdży”, „Głos Młodzieży Wiejskiej” 1984 – luty, s. 11.
4 K. Baścik, op. cit., ocena zawarta już w tytule artykułu oraz s. 90.
22Arch.STL – WR.

WIERSZE WŁADYSŁAWA RUTKOWSKIEGO

Do brata chłopa 

Tak bardzo pragnę, abyś się nie krzywił,
gdy się do ciebie odzywam: „Mój Bracie!”
Choć wiem, że mogłeś cierpliwość utracić,
bo cię tylekroć wabiono fałszywie.

Lecz ja nie szukam poparcia u ciebie,
nie chcę po tobie na szczyty się wspinać,
głaskać publicznie, a z cicha przeklinać.
Ja nic nie żądam, ja chcę ci dać – siebie.

Ja chcę, mój bracie, przyjść do ciebie z wierszem
wyrosłym we mnie prosto jak źdźbło żyta
z ziaren, co w duszę ojciec siał mi jeszcze.

Ja chcę przyjść z wierszem, co lubi zakwitać
czerwienią maków i bielą jabłoni,
nim się do twoich stóp skłoni.

Słowo po słowie, Lublin 1993, s. 16.

Zgrzebne wspomnienia 

Zgrzebne są me wspomnienia jak konopna płachta,
którą matka co wieczór przyścielała słomę,
jak ojcowa koszula potami przeżarta,
wisząca niby sztandar na płocie przed domem.

Lecz me dzieciństwo zgrzebne, rozczochrane, bose,
gorzkie czasem jak zieleń wierzbowego liścia,
tak prześwietliło słońce, tak przemyły rosy,
że promieniało szczęściem, tętniło radością.

Z moich nie ma nikogo… i nie ma już domu,
i płot się dawno zawalił, i wierzby spróchniały,
ale ja sznury wspomnień rozciągam kryjomo
i wieszam zgrzebne resztki, słabe i spłowiałe. 

Słowo po słowie, Lublin 1993, s. 31. 

Nigdzie już chyba 

Nigdzie już chyba ziemia tak nie pachnie chlebem,
gdy ją pieszczoty słońca obudzą w przedwiośnie
i nigdzie tak skowronki nie dzwonią radośnie
jak pod naszym grobelskim zawieszone niebem.

Nigdzie las tak nie szumi, Wisła tak nie szemrze
i nigdzie się tak zboże nie kłoni do kolan
jak u nas, gdy w południe idziesz poprzez pola,
i nigdzie się jak u nas noc bardziej nie srebrzy.

Toteż gdziekolwiek jesteś, w jakiejkolwiek stronie,
wracasz zawsze myślami do tej wsi nad Wisłą,
z którą cię wiąże tysiąc najcieplejszych wspomnień.

A kiedy ci jest smutno, gdy ciąży samotność,
gdy troski ci nad czołem jak chmura zawisną,
wtedy starczy ci serce tym wspomnieniem dotknąć. 

Słowo po słowie, Lublin 1993, s. 49.

Elegia na śmierć Stanisława Buczyńskiego

Jeszcze zdążyłeś jesiennym dniem
Zaorać zagony pod jare,
Lecz już nie rzucisz pszenicy w nie,
Spełniła się Twoja ofiara.

Jeszcze pisałeś ostatni wiersz,
Gdy „smutna i wiotka jak brzoza”
Do Twego okna podeszła śmierć
I zapytała, czy wejść może.

Otwarłeś okno, wiedząc, że czas,
Że więcej nic nie napiszesz,
Że czas się wybrać w ostatni marsz,
W pożniwny marsz w krainę ciszy.

Cień ojca, matki i żony cień
„Wprowadzą Cię w nowe obejście”,
A tu powoje rozdzwonią się,
Czekając na próżno Twej pieśni.

Rosą zapłacze pszeniczny kłos,
Na skibie klęknąwszy ostatniej,
I będzie polem szlochanie szło:
I maki zapłaczą, i bratki.

A płomień Twych wierszy ogarnie wieś,
Pożarem się w szybach rozżagwi
I blask po polach będzie się nieść
Spełnieniem serdecznych Twych pragnień.

„Biuletyn Informacyjny Stowarzyszenia Twórców Ludowych”
1983, nr 25, s. 17.

Wianeczek

Od krzaczka do krzaczka, po listeczku,
rozleciałeś mi się, mój wianeczku,
i choćbym teraz najbardziej chciała,
już bym twych listeczków nie pozbierała.

Gdy mnie o wianeczek spyta miły,
muszę go czarować z całej siły,
a że on przecież niestarej daty,
może się nie zgniewa o tak błahe straty.

Powiem mu: – Mój miły kochaneczku,
przestań ciągle mówić o wianeczku,
teraz już we wianku chodzić niemodnie,
im wcześniej go stracić, tym swobodniej.

W gęstwinie pod krzaczkiem, pod listeczkiem,
rozglądaj się miły za wianeczkiem;
pewnie po nim gdzieś ślady zostały,
jeśli go jakie psy nie stargały.

A może go z krzaczka złodziej ukradł,
a może mi z mostu do wody upadł,
wpadł mi do wody, woda zabrała,
już teraz wianeczka nie będę miała.

A jak chcesz koniecznie wianka szukać,
idź po wsi, do każdych drzwi pukaj,
jeśli masz szczęście, napotkasz może…
jaki poświęcony wianek w komorze.

Słowo po słowie, Lublin 1993, s. 53.

Galeria prac